Thursday 6 March 2014

Matura to bzdura i Annabelle Minerals f. kryjąca

Matura za pasem i miałam właściwie nic nie pisać, by nie rozpraszać się od 'nauki' - zwłaszcza na takim 'gołym i wesołym' blogu, ale liczy się treść a nie fanfary więc do rzeczy.
Przyszła dziś - po 1 dniu! - paczuszka od Annabelle Minerals która napełniła mnie taką radochą, że no muszę się z kimś podzielić :).
Moja historia z AM jest długa i zawiła. Niestety ciągle brakuje mi w tej firmie odcienia idealnego. Moja nadzieja tylko w nadchodzących, nowych odcieniach.
Tak właściwie wygląda kombinacja trzech fairestów kryjących od Annabelle na mojej szyi.. Testy paskowe są podobno niewiarygodne, jednak akurat ta tęcza jest tak śmieszna, że muszę to wstawić :D.
od lewej: Beige, Natural, Golden Fairest. Moim idealnym mixem jest Natural z Golden.

Dziś przyszła paczka od Annabelle (już mówiłam-.-), w której zamawiałam podkład 4g
(Golden Fairest dla mojej Mamy z formuły kryjącej który jej idealnie spasował do skóry.. mineralna rewolucja w domu ;) ),
2 pędzle (dla niej i dla.. mnie, no musiałam :( ) oraz róż Sunrise. Dostałam gratis, Natural Light rozświetlający (miła odmiana, ciekawiło mnie jak rozświetlające wyglądają).

PODKŁADY
Zacznę może od swatchy podkładów - kryjących. Nie mam innych odcieni jak z gamy Fairest (przedost. to Fair).
Beige się już niestety dawno pozbyłam, bo był dla mnie za pomarańczowy.




















To samo co powyżej, tylko w lekkim półmroku




















Moja opinia:
AM były moimi pierwszymi minerałami, na których się nie zawiodłam (prócz kolorostyki). Podkłady kryją rewelacyjnie - w porównaniu do Revlon Colorstay, który to wydawał mi się geniuszem samym w sobie.. Nałożone umiejętnie nie stworzą suchej maski ukazującej pory. Solo są w stanie zakryć każdy pryszczyk, każde zaczerwienienie (do większych niespodzianek potrzebny korektor). Wyglądają lepiej jak Revlon na buzi, z bardzo bliska AM może być widoczne - ale kto z odległości centymetra ogląda naszą skórę? Już od kilkunastu cm nikt nic nie pozna - wtapiają się w twarz bardzo naturalnie, wyglądając jak druga skóra. Wszystko też oczywiście zależy od stanu skóry, raz mamy suche skórki, innym razem się przetłuszcza albo nie wchłania kremu (u mnie gdy się nie wyśpię), możemy mieć więcej krost.. Jest ogólnie nienajgorzej, chociaż czasem bywało dość kapryśnie.
Mam porównanie do podkładu z Kolorówki. Ten Annabelle jest przy nim szalenie wydajny przez swoje krycie. Kolorówkowy jest mniej miałki, jakiś taki gruboziarnisty, i pożeram go strasznie dużo by uzyskać zadowalające krycie.. (najgorsze jest to, że już go modyfikowałam, by lepiej krył a ciągle jest gorzej jak Annabelle.. - po modyfikacji jest już nieco lepiej). Jeśli macie swój idealny odcień w AM, to opłaca się go kupić, niż kręcić samemu.
Do tego ta cena! Gdyby był droższy to byśmy się pożegnali - na szczęście twórcy nie przeholowali z ceną i stworzyli idealny stosunek ceny do jakości. (30zł/4g, 50zł/10g, próbki 7.50zł/1g)
Trwałość: cały dzień. Jeśli tylko nie będziecie trzeć dziko buzi albo bardziej 'ukrytych' miejsc, to o ulotność podkładu nie będziecie musiały się martwić. :)
Wady: Nie ma jednak tak kompletnie kolorowo. Od kiedy używałam tych minerałów, zaczęło mi się przetłuszczać?! czoło - albo po prostu nie wchłaniać kremu? Wcześniej tak nie miałam. 
Do tego, przez 3 miesiące użytkowania, stan mojej cery mi się wcale nie poprawił - syfków było tyle co podczas zapychania twarzy Revlonem.. Dla mnie ta cała idea minerałów nie miała wówczas sensu. Odkryłam jednak sposób na pozbycie się wulkanów, który się sprawdził (kiedy indziej opowiem, ale głównie nie kremowałam buzi na noc), więc może dlatego nie wspominam tego tak źle. 
Jednak przestrzegam, że AM może być komodogenny - nie wiem czy to kwestia doboru składników, czy może ich jakości, albo złej pielęgnacji twarzy. Wydawało mi się, że to pierwsze - być może minerały AM są czymś zanieczyszczone.. Nie tylko ja tak miałam, kilka dziewczyn z wizażu też miało w dalszym ciągu problemy z zapychaniem. 
Dopiero te kolorówkowe minerały przestały robić mi krzywdę, ale używałam wciąż korektora AM z mixem beige fairest i wszystko było najlepszym porządku. Zmiana pielęgnacji twarzy mogła mieć również wpływ na poprawę stanu cery, więc wciąż nie odradzam kapryśnych Anabelek, bo są warte zachodu. 
Mam jednak teorię. PRAWDOPODOBNIE, po zmianie pielęgnacji nasza cera tak się 'oczyszcza', gdy mamy na sobie minerały. Teraz już tak nie szaleje. Po 3 miesiącach może minąć i Wam, albo i wcześniej, gdyby były wysypy. Na tym polega oczyszczanie - wcześniej jest gorzej, aż osiągamy na twarzy spokój.

Moja ocena: 4/5. Ciągle nie ideał, ale czy ideał istnieje?

RESZTA RODZINKI :)

Piękna dzisiejsza zawartość paczuchy.

Od lewej: róż Sunrise, podkłąd rozświetl. Natural Light, róż Rose

Jak powyżej :)

RÓŻE
Róż Rose mam już od dawna a opinię jak najbardziej pozytywną. Począwszy od bardzo dobrego krycia ( już odrobinka wystarczy, by stworzyć rumieniec), po trwałość. Są szalenie mocno napigmentowane. Sunrise nałożyłam teraz w kościach policzkowych i wygląda bardzo dobrze, nawet z porannym różem ;p Będzie idealny na lato.
Jedyne moje zastrzeżenia to ilość odcieni, mojego idealnego wśród nich chyba nie ma (coś bardziej nasyconego niż Romantic/nieobecny tutaj/ i też jasnego, ale wciąż widocznego). Taki idealny róż sama stworzyłam z Kolorówki więc przeboleję :) Do tego łatwo byłoby mi zrobić taki ideał.. mieszając po prostu Rose z Romantic!
Moja ocena: 4+/5!

Z kolei, rozświetlający przeraził mnie nieco ilością widocznych drobin. W łazience w półmroku pasek na dłoni z  tego podkładu zaczął emanować brokatem jak wampir ze Zmierzchu xD.
Stworzyłam taki sam podkładzik rozświetlający z Kolorówki (mieszając jasnozłotą mikę Champagne i bazowy podkład) z tym, że nie aż tak brokatowy! Gdyby AM ograniczyło nieco ilość widocznych z kilkanastu cm drobin to może bym nie marudziła.
Zadziwiło mnie to, jak rozświetlający Natural Light jest jasny na pasku. Kiedyś 'przypadkiem' zamówiłam odcień Natural Light ale w wersji kryjącej, i wyglądałam jak tapeciara, bo był o tyle za ciemny. Niestety, wciąż jest dla mnie za ciemny (dziś rano się pomyliłam i dałam w kościach policzkowych - byłam pewna że to Sunrise bo cień był widoczny :D) Drobin kompletnie nie było widać, więc nie ma co się obawiać efektu wampira w pełnym słońcu.
Mój jest tylko trochę jaśniejszy.
Do tego, pomimo że to Natural, podkład rozświetlający wydaje się złotawy a nie różowy i chłodny. Tak jakby rzeczywiście wzieli Champagne i zmieszali z Natural.. (czyżbym rozszyfrowała tajemnicę?) :D.
Zmieszałam sobie z ciemniejszym pigmentem i Natural Light przeszedł do historii - teraz mam z niego średni bronzer.

















PĘDZLE

Oto jak pędzel z AM plasuje się na tle brudnych kolegów.Długość włosia 3cm, średnica ubitego 2.5cm.
Niestety niefajnie zaczęła się nasza znajomość. Wypadły 2 włoski ledwo co zaczęłam się malować (nieważne jak dziko malowałam innymi pędzlami, nigdy nie wypadł żaden włosek..)
Po krótkim czasie użytkowania: najpierw marudziłam, że niedokładnie kryje podkładem. Trochę  jednak przebarwienia mi zbledły - i gdy nakładam z jego pomocą podkład to wygląda na twarzy zaskakująco dobrze, więc już nie nudzę i zamiennie go używam z resztą pędzli.
Wady:
-komfort mycia (dość dużo włosia, czymkolwiek go myjecie to 'pożera' wilgoć)
-za długie włosie jak dla mnie, dla osób wymagających większego krycia może być nieprecyzyjny
Zalety:
-podkład nim rozprowadzony wygląda bardzo dobrze.


Moja ocena: 3.5/5 również ze względu na cenę - większa jak super dokładnego Hakuro h50s. Za mój wyszło przez rabaty 26zł, ale 30zł bym za niego nie dała. Lepiej zainwestować w chociażby H51. Mojej mamie ten pędzel z AM też nie przypadł do gustu, ale się z nim pogodziła.
Jeśli chcecie dokonać zakupu na dłuższą metę i nie zależy Wam na jednej przesyłce, to polecam zainwestować w wybrany Hakuro o krótszym włosiu. Gdy nie macie zbyt dużych wymagań, albo środków, ten pędzel będzie w porządku. Ja go nie mogę polecić, bo nie zadowolił mnie do końca.


 Przedstawieni koledzy to: Hakuro h51, Hakuro h50s, a ostatni to kabuki z Sunshade Minerals.

Pozdrawiam! ♥